Co prawda sytuacja wydarzyła się 3 miesiące temu, jednak do dziś powinna budzić gniew i wzbudzać pogardę. Miejsce śmierci Burry Standera, jednego z najlepszych kolarzy młodego pokolenia swoich czasów, zostało okradzione. Rower-widmo, bo tak został nazwany pomalowany na biało GT-Zaskar, został postawiony na miejscu, w którym Stander zginął w 2013 roku, mając zaledwie 25 lat. We wrześniu rower zawodnika z RPA zniknął ze skrzyżowania ulic Stott Street i R102 w Shelly Beach. Wraz z nim w ręce złodzieja trafiła też aluminiowa rama z fotografiami byłego Mistrza Świata młodzieżowców.
Dla matki zawodnika Mandie Stander skradziony rower nie miał wartości materialnej:
„Na rowerze, który zabrali, jechał na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie w 2008 roku, gdzie zajął 15 miejsce. Miało to dla nas wartość sentymentalną”.
Na miejsce Zaskar-a postawiono zwykły, niekuszący złodziejów rower, który podobnie jak poprzednik jest pomalowany na biało:
„To jest rower-widmo, aby przypomnieć ludziom, co może się stać, gdy wszyscy nie przestrzegamy przepisów ruchu drogowego, kiedy nie mamy szacunku dla innych użytkowników dróg. Jeśli uda mi się oszczędzić jednej rodzinie bólu serca, który poznaliśmy siedem lat i prawie dziewięć miesięcy temu, poczuję, że taki rower służy celowi ”. – powiedziała matka Standera.
To wygląda po prostu szkaradnie. Takie pseudo pomniki powinny być zakazane. Pewnie ktoś ukradł rower nie na jego wartość a na estetykę. Nawet komu się nie chciało odsunąć roweru od słupa, krzyża, aby pomalować rower.