Jak już wielokrotnie wspominaliśmy, wyścig orlików rozgrywany w ramach Mistrzostw Polski XCO był jedną z najciekawszych rozgrywek jakie mieliśmy okazję doświadczać jako kibice. Jednym z głównych „aktorów” był Łukasz Helizanowicz, który po udanym występie zajął drugie miejsce w stawce. Jak reprezentant drużyny KS Luboń Skomielna Biała skomentował swój start?
„Mistrzostwa Polski w Boguszowie-Gorcach uważam za bardzo udane, chodź pozostaje mały niedosyt. Zaczynając od początku – piątek był dla mnie pierwszym dniem MP. O godzinie 12.30 wystartowałem w sztafecie drużynowej. Wyścig ułożył się po mojej myśli, ponieważ pojechałem na 100% swoich możliwości. O godzinie 18.40 przyszedł czas na drugi start w tym dniu, czyli XCC. Podszedłem do niego z dystansem, ponieważ był to mój pierwszy start w tej odmianie kolarstwa i nie wiedziałem czego się mogę spodziewać. Wyścig od początku zaczął się dla mnie bardzo dobrze, ponieważ praktycznie cały czas jechałem w pierwszej dziesiątce. Nie będę się tu dużo rozpisywał, bo jak na 20 minutową rywalizację, działo się bardzo dużo. Ostatecznie ukończyłem na ósmej pozycji w elicie i nieoficjalnie pierwszy w U23.
Kolejny dzień potraktowałem bardzo spokojnie, gdyż dwa starty w ciągu jednego dnia mocno mnie zmęczyły. Dlatego też sobota była dla mnie takim dniem luzu i rozjazdu wraz z członkami mojego klubu. Nareszcie przyszedł czas na najważniejszy start w roku. Od samego rana dzień zapowiadał się bardzo dobrze, była piękna, słoneczna pogoda, aczkolwiek wolałbym deszcz. Zjadłem dobre śniadanie i pojechałem na trasę kibicować kolegom i koleżankom z młodszych kategorii. Następnie przyszedł czas na rozgrzewkę i ani się nie obejrzałem i już stałem na linii startu. Po bardzo mocnej rundzie rozjazdowej wjeżdżam pierwszy do lasu, samopoczucie miałem na tyle dobre, że mogłem sobie pozwolić na to aby pojechać bardzo mocno od samego początku. Po około jednej rundzie rozciągnąłem całą stawkę, a moje koło utrzymał jedynie Piotrek. Przeczuwałem, że może długo jechać ze mną, niemniej jednak ten wyścig potraktowałem jak dobrą zabawę. Dało mi to na tyle adrenaliny i ,,frajdy”, że pojechałem bez żadnego błędu.
Podczas naszej rywalizacji było bardzo ciekawie, ponieważ co odjechałem Piotrkowi, to on po czasie dojeżdżał do mnie. Prowadziłem do połowy ostatniej rundy i już miałem w głowie koszulkę i to jak wjeżdżam na metę pierwszy. W momencie jednego z najcięższych podjazdów ten widok mi się urwał, odcięło mi dużą część mocy, ponieważ wyścig trwał już ponad godzinę, a mając bardzo mało czasu na treningi nie mogłem sobie pozwolić na zbudowanie większej wytrzymałości. Bardzo duża ilość pracy mi to uniemożliwiła (doba musiałaby mieć 30 godzin a nie 24.) Ale wracając do tematu wyścigu, Piotrek w momencie mojego kryzysu dojechał do mnie, „zasadził strzała” i odjechał. Na metę wjeżdżam na drugim miejscu i pozostał mały niedosyt. Mimo tego jestem bardzo zadowolony, ponieważ tak naprawdę jeszcze rok temu nikt by nie postawił na mnie i mój medal. Mimo bardzo małej ilości treningów i bardzo dużej ilości pracy pokazuję wszystkim, że nie dam się tak łatwo i po prawie trzech latach wracam na szczyt, do gry o najwyższe pozycje. Dziękuję organizatorom MP oraz wszystkim, którzy mi pomagają i oczywiście kibicom za cudowny doping. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i do zobaczenia na trasach.”