Dla wszystkich zawodników przygotowana została jednakowa trasa – 15 kilometrowa pętla o przewyższeniu około 650 metrów na rundzie. Organizator zapowiadał, że będzie to prawdziwa górska trasa nasycona podjazdami i technicznymi zjazdami. Znając potencjał „dzikich” ścieżek zbudowanych przez lokalnych riderów na górze Uklejna postanowiłem zweryfikować co przygotował Organizator.
Pomimo promocji wydarzenia w kilku ogólnopolskich mediach kolarsko-rowerowych na starcie wydarzenia pojawiła się skromna grupa 27 zawodników oraz jedna zawodniczka. Kilka lat temu, kiedy w Myślenicach odbywały się Cyklokarpaty początek trasy maratonu puszczony był długim szutrowym podjazdem na górę Uklejna. Podobnie i tym razem pierwsze metry trasy prowadziły tym samym podjazdem. Po starcie jednak grupa lokalnych zawodników narzuciła niesamowicie wysokie tempo – po chwili okazało się dlaczego. Niecałe 500 metrów za bramą wyznaczającą linie startu z szerokiego, przyjemnego podjazdu szutrem, skręciliśmy w stromą leśną ścieżkę, w większości oferującą tylko jedną linie przejazdu. Taki charakter trasy utrzymywał się prawie przez cały czas wspinaczki na szczyt Uklejny. Pomimo krótkich przerywników, oferujących kilkadziesiąt sekund zjazdu, podjazd dłużył się niemiłosiernie. Po dojechaniu do najwyższego punktu trasy praktycznie od razu zaczęliśmy stromy zjazd, na którym poczuć można było zapach palonych klocków hamulcowych. Ponownie trzeba było cały czas być skupionym, aby wybierać optymalną linię przejazdu, gdyż po bokach czekały porozrzucane, luźne kamienie. Kolejna sekcja jeszcze bardziej przypominała trasę XCO – wymagający podjazd i zjazd, zawierający sporo korzeni i kamieni. Co warto podkreślić, pomimo deszczu który spadł w chwilę po rozpoczęciu rywalizacji, praktycznie cała trasa była przejezdna na rowerze. Końcówka pętli to kolejny stromy zjazd prowadzący do mety – można było znaleźć na nim zarówno trochę błota, sporo korzeni i jeszcze więcej kamieni. Zdecydowanie pozwolił każdemu z zawodników sprawdzić siłę w rękach.
Pokonanie dwóch pętli najlepszemu zawodnikowi – Adrianowi Rzeszutko – zajęło 1:38:04, co plasuje dystans gdzieś pomiędzy tradycyjnym dystansem mini, a dystansem średnim na polskich maratonach. W moim odczuciu jednak charakter trasy przypominał bardziej klasyczny, ale jednak bardzo trudny, małopolski wyścig XCO. Jak przyznaje Organizator początkowo planował zorganizować wyścig cross-country, jednak w obawie, że potencjalni uczestnicy nie będą chętni pojawić się na wyścigu w formule XCO (z powodu panującego przekonania, że wyścigi XCO są bardzo trudne), zorganizował wydarzenie w formule przypominającej bardziej przyjazny maraton. Zdecydowanie jednak, każdy zawodnik, który pokonał trasę wyścigu kolarstwa górskiego Myślenice – Uklejna MTB 2023 nie ma się czego obawiać na trasach cross-country. Osobiście bardzo gorąco trzymam kciuki, aby niezrażony niską frekwencją, w kolejnym roku ponownie zaprosił nas wszystkich do ścigania na zboczach góry Uklejna – czy to w formule pełnoprawnego maratonu (min. 60 km, max. trzy okrążenia tej samej pętli – przepisy PZKol/UCI) czy w formule XCO (w przepisach UCI brak ograniczeń długości pętli nawet dla kategorii UCI C3). Poza świetną trasą wszystkie aspekty organizacyjne także wypadły bardzo dobrze – produkty znalezione w pakiecie startowym będą przypominały przez dłuższy czas o wyścigu w którym się startowało, dobry posiłek regeneracyjny po starcie do wyboru (mięsny/wegetariański), a w oczekiwaniu na dekorację można było umyć bezpłatnie rower. Co najważniejsze – widać było, że każda osoba ze stowarzyszenia TKKF Uklejna Myślenice zaangażowana w organizację wyścigu robi to z pasji.