Matylda Szczecińska to jedna z najlepszych polskich zawodniczek rywalizujących na trasach MTB. Reprezentantka Polski i hiszpańskiej drużyny MMR Factory Racing Team podsumowała swój start w Pucharze Świata rozgrywanym w Novym Mescie na Morave.
„Świeżo po pierwszym Pucharze Świata chętnie podzielę się z wami moimi doświadczeniami z ostatniego weekendu, a tak właściwie z ostatnich czterech dni, bo wyścigi zaczęły się już w czwartek późnym popołudniem. Od tego roku także kategoria U23 osobno ma swój wyścig XCC (short track), który rozegrał się jako pierwszy właśnie w czwartek o 17:30.
Niewątpliwie wszystkie dziewczyny były bardzo podekscytowane tym startem, łącznie ze mną. Wiele pozytywnych emocji towarzyszyło mi podczas przygotowań, jak i samej dwudziestominutowej rywalizacji. Czułam się silna i przygotowana, ostatecznie to sprawiło że zaatakowałam na dwie rundy do końca, po czym niestety (jak to się mówi) odcięło mi prąd. Bywa i tak, wiele się nauczyłam po tym szybkim ściganiu – m.in jazda bez wzięcia jakiegokolwiek żela przed startem może kosztować wiele. Dojeżdżam siedemnasta, jednak przyznam, że pozycja w tej formule to raczej poglądowa liczba. Równie dobrze przy lepszej taktyce i mądrych decyzjach w czasie rywalizacji wiem, że mogę walczyć o podium.
Do startu głównego cross-country miałam około dwie doby na regenerację, a ona była kluczowa podczas całego pobytu w Novym Mescie. Czasu było wystarczająco żeby przeprowadzić ją jak należy, nie spodziewałam się jednak że zrobię to źle. Byłam wręcz pewna, że jestem w formie i do XCO wrócę do siebie, a moje samopoczucie będzie równie dobre jak na XCC. Myliłam się jednak, a prawdziwe odczucie przyszło dopiero wraz z rozpoczęciem wyścigu. Moje nogi były zupełnie nieświeże i obolałe, szukałam swojego rytmu, ale długo go nie odnalazłam, co spowodowało że znalazłam się daleko z tyłu. Bardzo przykre uczucie i trzeba mieć mocną głowę żeby to przetrwać, zwłaszcza że borykałam się jeszcze z bardzo mocną kolką. Takich sytuacji jednak miałam już trochę podczas swojej młodej kariery i zawsze jakoś z tego wychodziłam, ani myślałam się poddać.
Rozpoczynając sobotni wyścig na ok. 40 pozycji, na ostatnim okrążeniu wykręciłam czternasty czas. Jest to pozytywna informacja z tego wyścigu która przekonuje mnie, że mogę dużo więcej z siebie dać, trzeba tylko złapać okazję. Inna sprawa, że ten sezon jest dla mnie nieco nowy, współpracuję z nowym trenerem, z którym tak czy siak musimy znaleźć złoty środek między treningami, a regeneracją. W tym roku jadę wszystkie Puchary Świata, więc możliwości porządnej walki o wysokie lokaty będzie jeszcze wiele. Teraz czas na powrót do rzeczywistości i do „drogi”, którą wykonuję każdego dnia wkładając w to całe serce. Chociaż czasem warto sobie dać trochę luzu, ale tego mi teraz nie brakuje będąc w hiszpańskim teamie ;)”