Wyścig elity kobiet rozgrywany w ramach Mistrzostw Polski MTB XCO w Boguszowie -Gorcach był jedną z najciekawszych odsłon krajowego czempionatu, głównie za sprawą niezwykle wyrównanego poziomu zawodniczek i ciągłych przetasowań w stawce. Swój pierwszy medal elity w konkurencji XCO zdobyła Klaudia Czabok. Jak reprezentantka Warszawskiego Klubu Kolarskiego podsumowała walkę o srebro?
„Mistrzostwa Polski Boguszów Gorce 2022. Jak większość z was pamięta – z Boguszowem miałam niewyjaśnione porachunki. Mimo nienajlepszej pierwszej części sezonu wiedziałam, że jestem mocna. Wiedziałam, że mogę powalczyć o tytuł mistrzowski. Do Boguszowa (za niemalże nakazem trenera) przyjechałam dużo wcześniej, by jak najlepiej zapoznać się z rundą. Ostatni raz ścigałam się tu w 2018 roku…w zeszłym roku przejechałam ledwie pół rundy. Miałam braki. Na szczęście wraz ze mną przyjechał Karol i naprawdę dużo mi pomógł. Pokazał optymalne linie, przetestował chyba każdą możliwą ścieżkę na rockgardenie. Na rundzie poczułam się pewnie. Od początku planowałam dwa starty: XCC i XCO. Sztafetę z bólem serca odpuściłam, ale na szczęście WKK koncertowo rozegrało ten wyścig bez mojej pomocy, zdobywając koszulki mistrzów kraju po raz pierwszy w historii klubu! Szacunek należy się Tosi, która zdecydowała się na dwa starty tego dnia i to z bardzo dobrymi rezultatami.
Mój start w short tracku nie poszedł do końca po mojej myśli. Byłam w stanie jechać mocno, ale nie byłam w stanie doskoczyć do czołówki, szybko napędzić się z zakrętu, zaatakować itp. Czegoś brakło. Jednak wiedziałam, że w niedzielę czeka mnie zupełnie inny wyścig. Sobota była ciężkim dniem, mimo, że moim głównym obowiązkiem było odpoczywanie. Myślę, że wywiązałam się z niego bardzo dobrze.
W niedzielę czułam się dobrze. Dzień był cieplejszy niż zapowiadano, ale byłam na to przygotowana. Gdy na linii startu usłyszałam, że zamiast pierwotnie planowanych 5 i pół rundy, czeka nas 6… ucieszyłam się. Wiedziałam jaką prace wykonałam w ostatnich tygodniach i że dłuższy wyścig może mi posłużyć. Byłam pewna siebie i spokojna. 13:30 – start! Pętelka po stadionie i wjazd w rundę główną. Jestem na siódmej pozycji, jednak szybko zaczynam przeskakiwać do przodu. Pod koniec rundy wskakuję na trzecie miejsce. Z przodu Matylda Szczecińska i Paula Gorycka. Obok mnie Aleksandra Pogórska i Gabriela Wojtyła. Tasuję się z Olą na trzecim miejscu. Następnie do wymian pozycji dołącza Gabi. Dziewczyny jadą bardzo mocno, szczególnie na podjeździe widokowym. Ja jadę mocno, ale swoje. Wiem, że wyścig jest długi. Lekko mi odskakują, ale dojeżdżam do nich na zjeździe. Mmm to cenna informacja. Zjeżdżam szybciej. Być może za bardzo dałam się ponieść tej myśli, bo w pewnym momencie dziewczyny odskoczyły za mocno. Jechałam piąta, straciłam kontakt wzrokowy. Wydawało mi się że jadę ciągle tym samym tempem, a dziewczyny dołożyły, jednak z analizy czasów wynika że jedną ze środkowych rund pojechałam o pół minuty wolniej. Na szczęście na następnej wróciłam na odpowiednie obroty i zaczęłam nadrabiać. Odzyskałam kontakt wzrokowy z Olą, ale nie rwałam. Ponad godzina ścigania już była w nogach. Pod koniec piątej rundy wyprzedzam Olę, a po chwili… Matyldę? Dużo się dzieje. Cały wyścig towarzyszy mi niesamowity doping kibiców, ale wszyscy zaczynają krzyczeć coraz głośniej. Podają mi straty do dziewczyn przede mną. Jest niesamowicie. Wjeżdżając na ostatnią rundę widzę przed sobą Gabrysię. Czuje się dobrze, jadę szybciej od niej. Atakuję na moim ulubionym zjeździe – „Czarcim Jarze”. Jestem druga! W pół rundy awansowałam z piątej na drugą pozycją! Nie widzę Pauli, ale z tego co podają osoby przy trasie, jest blisko. Jadę już coś więcej niż „równo swoje”. Jestem grubo poza strefą komfortu. Na jednym z ostatnich podjazdów widzę Paulę, ale jest daleko. Naciskam mocno na pedały chociaż widzę, że liderka ma w sobie jeszcze sporo sił. Niesie mnie doping.
Ostatni podjazd, rockgarden i wjazd na stadion. Uśmiecham się. Wszystko zagrało! Zdobywam Vice Mistrzostwo Kraju! Trzecia na metę wjeżdża Gabrysia. Cieszę się, że Paula wygrała. Zasłużyła. Jestem dumna ze swojej jazdy. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Wszyscy mi gratulują i mnie ściskają. Otacza mnie niesamowita ilość pozytywnych emocji! Cieszę się, że dostarczyłam innym tyle wrażeń. Dziękuję mojemu trenerowi Rafałowi Górakowi, który doskonale wiedział jak mnie przygotować. Dziękuję odpowiedzialnemu za przygotowanie motoryczne Michałowi Ficoniowi. Dziękuję Warszawskiem Klubowi Kolarskiemu. I przede wszystkim dziękuję rodzicom.”