Zakończone w sobotę w Bardzie Mistrzostwa Polski w maratonie wyłoniły kilkudziesięciu medalistów. Jednym z nich jest Paweł Garczyk, który wywalczył biało-czerwoną koszulkę w gronie orlików pokonując Dominika Góraka i Konrada Czaboka. Paweł powraca na najwyższy stopień podium po czterech latach, po tym jak w 2018 roku został Mistrzem Polski juniorów w tej dyscyplinie. Jak reprezentant Warszawskiego Klubu Kolarskiego komentował zmagania?
„Mistrzostwa Polski w Maratonie zakończone! Zmyłem już grubą warstwę błota, którą zebrałem podczas wyścigu i można spokojnie złapać oddech. Po niezbyt udanych Mistrzostwach Polski XCO, które ukończyłem na 8 miejscu, plan na ten wyścig był prosty, zdobyć koszulkę Mistrza Polski w Maratonie w kategorii do lat 23. Nie interesowało mnie drugie i trzecie miejsce, dla mnie liczyło się złoto. Był to mój ostatni wyścig rangi Mistrzostw Polski w kategorii Orlik i chciałem je zakończyć dużym dla mnie sukcesem.
Po objeździe trasy wiedziałem, że wyścig będzie dość szybki i ważne jest, aby podczas rywalizacji jechać w silnej grupie. Od startu było dość nerwowo. Ja starałem się jechać optymalnym dla mnie tempem, wiedząc jak długi jest dystans. Do pierwszego bufetu na trzynastym kilometrze byłem w drugiej grupie orlików. Pierwsza trochę mi odjechała, jednak cały czas była w zasięgu kilkunastu sekund. Po przejechaniu bufetu udało się dojechać do pierwszej grupy. Wtedy już wiedziałem, że tak łatwo się nie poddam. Kolejne kilometry mijały w dużej, 10-12 osobowej grupie. Kiedy minęliśmy drugi bufet, tempo wzrosło i momentalnie grupa się podzieliła. Zostało nas pięciu z kategorii U23, a następnie czterech. Finalnie zostaliśmy we trójkę i to właśnie w tej małej grupie wiedziałem, że będziemy walczyć o kolejność na mecie. Dominik Górak, Konrad Czabok i ja. Chłopaki jechali dość mocno, co chwilę próbując swoich sił na oderwanie się i samotną ucieczkę. Kiedy dojechaliśmy do ostatniego dłuższego podjazdu, wtedy zaczęło się wszystko rozstrzygać. Przejechane kilometry każdy czuł już w nogach. W połowie tej wspinaczki zostałem już tylko z Dominikiem. Górna część podjazdu była poprowadzona singletrackiem Glancesis. Tam wyszedłem na prowadzenie, którego nie oddałem już do końca. Oderwałem się i ostanie kilometry pokonywałem sam. Potem został jeszcze tylko krótki podjazd i ostanie pięć kilometrów singletracka do mety. Po czystym przejeździe bez błędów technicznych zameldowałem się na mecie po niespełna 4 godzinach jazdy jako pierwszy w kategorii U23 i na 8 miejscu w Elicie.
Chłodna głowa od startu do mety pomogła mi zwyciężyć. Nie szarpałem tempa, kiedy nie było to potrzebne, aby nie tracić zbędnych sił. Jechałem równo, głównie obserwując co robią moi rywale, atakując dopiero na ostanie piętnaście kilometrów do mety. Maraton jest bardzo ciężkim wyścigiem, trzeba umieć racjonalnie dysponować swoimi siłami i wiedzieć na co stać swój organizm. Doświadczenie zebrane na tak długich wyścigach, których przejechałem sporo, też myślę było dla mnie kluczowe w rywalizacji. Ten rok był moim ostatnim w kategorii U23 i chciałem go zakończyć sukcesem po niezbyt satysfakcjonujących poprzednich sezonach. Cel osiągnięty, biało czerwona koszulka należy do mnie. Ciężka, systematyczna praca w końcu zaprocentowała i mój opór w dążeniu do cele się opłacił. Dziękuję moim kolegom za sportową rywalizację podczas wspólnie przejechanych kilometrów.”