Matylda Szczecińska to zawodniczka Warszawskiego Klubu Kolarskiego, która specjalizuje się w kolarstwie cross country. Jej najlepszym dotychczasowym wynikiem w karierze było ósme miejsce na Mistrzostwach Świata XCO wśród juniorek w 2019 roku. Dwa tygodnie temu Matylda została Mistrzynią Polski orliczek, a na Mistrzostwach Europy zajęła 11 miejsce.
Twoje 11 miejsce na Mistrzostwach Europy XCO napawa optymizmem. Czy taki był Twój cel na ten wyścig?
Staram się nie myśleć o tym, która mogę dojechać na wyścigu. Dzieje się tak zwłaszcza podczas ważniejszych zawodów, jakimi są Mistrzostwa Europy. Nie stwarzam sobie dzięki temu niepotrzebnej presji i mogę w pełni skupić się na swoich własnych odczuciach. Nauczyłam się tego dopiero niedawno i teraz naprawdę mogę to wykorzystać. Nie ograniczam się tylko do wyniku, dlatego celem na ten wyścig było uwierzenie w swoje możliwości, poczucie pewności siebie i dojechanie do mety z myślą, że dałam z siebie wszystko.
Co składa się według Ciebie na sukces w postaci takiego wyniku?
Uważam, że w największym stopniu jest to właśnie świadomość własnych umiejętności i wiara w siebie. To taka podstawa, bez której nie powalczy się o dobry wynik. Potem jest długa lista rzeczy, ludzi i czynności, które trzeba wykonać by ostatecznie wszystko razem zadziałało. Przyda się także odrobina szczęścia, a wtedy… no cóż, nawet i ósme miejsce można wywalczyć.
Sukcesu nie byłoby gdyby nie Twoja ciężka praca. Co motywuje Cię do treningów?
Ogólnie motywuje mnie efekt, jaki przyniesie zaangażowanie i moja praca. Czasem mam jednak mniejsze i bardziej osobiste motywacje jak na przykład to, że po treningu zjem pyszny obiad albo wjadę na jakiś szczyt. A czasem wolę wyjść na trening, po po prostu mam dosyć siostry. Zawsze coś się znajdzie, a to dlatego, że nie umiem już żyć bez roweru i jest to dla mnie codzienność.
Czy traktujesz w takim razie kolarstwo jako swoją przyszłą pracę? W którym kierunku planujesz się rozwijać?
Swoją praca chciałabym nazwać coś co będzie dla mnie jednocześnie pasją jak i obowiązkiem. Nie ma więc dla mnie innej opcji, jak związanie swojej przyszłości z rowerem. Bardzo chciałabym zarabiać jeżdżąc i ścigając się, ale nie mogę być tego pewna, bo życie jest zbyt zwariowane, żeby sztywno układać plan. Teraz więc nie traktuję tego jako pracę, bo jest na to zdecydowanie za wcześnie. Na razie skupiam się na doskonaleniu siebie, zdobywaniu doświadczenia i przede wszystkich czerpaniu frajdy z tego co lubię robić najbardziej.
Jak się czujesz jako członkini kadry Polski? Czy zawodnicy mają dobre wsparcie podczas wyjazdów na najważniejsze zawody?
Może to zabrzmi źle, ale na początku nie czułam wspólnoty, kiedy wstępowałam do kadry. Nie wiem sama czemu, może wydarzenia z wcześniejszych lat sprawiły, że moje nastawienie było sceptyczne co do rozwoju i wsparcia. To jednak się zmieniło i to bardzo. Już trzeci rok reprezentuję Polskę na arenie międzynarodowej, więc za mną jest wiele wspólnych wyjazdów, wspaniałych przygód i rozmów – tych poważnych i tych zupełnie luźnych. Teraz wiem, że jestem częścią czegoś nowego i zmierzającego w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że w przyszłości kolarze w biało-czerwonych barwach będą regularnie stawać na podium najważniejszych imprez na świecie. Ja w to wierzę.
Jakie rady dałabyś młodym zawodnikom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z kolarstwem?
Przede wszystkim bawić się na rowerze. Uczyć się różnych trików na nim, szkolić swoją technikę. Nie ograniczać się tylko do samej jazdy na rowerze, ale też uprawiać wszelkie inne sporty takie jak akrobatyka, pływanie itd. Bardzo ważne jest, żeby taki młody zawodnik był wszechstronnie rozwinięty. Uważam też, że nie ma nic lepszego jak dzielenie pasji z innymi. Nawet jeśli jest to sport indywidualny, warto mieć grupę ludzi, drużynę, z którą można się śmiać jednocześnie trenując.
Czego możemy Ci życzyć przed końcem aktualnego sezonu?
Nie musicie mi życzyć niczego, jeśli chodzi o ten sezon. Osiągnęłam to co chciałam, a wszelkie moje większe oczekiwania to już sprawa na przyszły rok. Dziękuję, że jest wiele osób, które mnie wspierają, śledzą, kibicują mi. Gdy w najbliższym czasie będę stawała na linii startu, pomyślę sobie o wszystkich, którzy we mnie wierzą i już będę wiedziała co mam robić. Świadomość, że mam dla kogo jechać w zupełności wystarczy, wtedy tylko jest sens się ścigać i walczyć.