„Traktuję ten wybór jako poważne zobowiązanie” | wywiad z Błażejem Mareszem

0

Błażej Maresz- prezes i twórca Warszawskiego Klubu Kolarskiego, trener oraz aktualny prezes Mazowiecko-Warszawskiego Związku Kolarskiego.

Redakcja: Gratulujemy wyboru na prezesa MWZKol. Chyba jesteś pierwszym prezesem okręgowego związku kolarskiego w Polsce tak ściśle związanym z MTB?

Błażej Maresz: Dziękuję bardzo, dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczynili. Traktuję ten wybór jako poważne zobowiązanie, a powierzoną mi funkcję jako służbę na rzecz klubów i mazowieckich zawodników. Nie wiem czy wcześniej nie było w innych okręgach prezesów wywodzących się z MTB. Nie analizowałem tego tak dokładnie. Rzeczywiście w tej chwili nie kojarzę takiej osoby. Należy jednak pamiętać, że WKK to również bardzo silna ekipa szosowa juniorów, juniorów młodszych i dziewczyn. Myślę, że to dzięki dobrej organizacji i rozwojowi klubu uzyskałem przychylność w naszym okręgu i powierzono mi stery Mazowiecko-Warszawskiego Związku Kolarskiego. Prawdą jest to, że wszystko zaczęło się od MTB i z tym środowiskiem jestem najmocniej związany.

Warszawski Klub Kolarski jest największym klubem w Polsce (zgodnie z ilością wyrobionych licencji w 2021 roku), sukcesy organizacyjne i sportowe są już znane w środowisku, czy to nie czas aby kandydować na prezesa PZKol?

Na tym etapie nie mam takich planów. Po tylu latach pracy z młodzieżą w kolarstwie, po tym jak WKK rozwinęło się od lokalnego klubu do czołowego klubu w naszym kraju, wiem co chciałbym zmienić. Niestety obawiam się, że środowisko działaczy kolarskich w wielu punktach ma inne zdanie niż ja.

Co należy zatem zmienić Twoim zdaniem?

Na ten temat mógłbym długo 😊 Ja zacząłbym od tego, co moim zdaniem jest najsłabszym punktem naszego związku w tej chwili. Zacząłbym od etyki pracy działaczy, trenerów, menedżerów i samych kolarzy. Sporządziłbym kodeks etyczny i restrykcyjnie go przestrzegał. Brzmi dziwnie, prawda?

 Ciekawie. Skąd ten pomysł? To nie dług PZKol jest największym problemem?

Nie. Proszę sobie przypomnieć jak wyglądała kadencja prezesa Dariusza Banaszka. Na początku wszystko wyglądało pięknie. Tam naprawdę pojawiło się wielu nowych sponsorów. Tor odżył, wszystko nabierało nowych jaskrawych barw. I nagle bach! Afera dotycząca dyrektora sportowego. Jak zaczęto grzebać głębiej to zaczęły wychodzić inne problemy właśnie natury etycznej. Afery związane z dopingiem wyrządziły mniej szkód niż to, co wówczas się stało. Okazało się, że nie wiemy jak powinni zachowywać się trenerzy a jak menedżerowie. Ja bym do tego dodał zawodników, którzy są przecież często odbiciem tego, co prezentuje ich trener. Z własnych obserwacji mogę powiedzieć, że jest przyzwolenie na wiele niewłaściwych zachowań w środowisku kolarskim. Od zwykłych przekleństw zaczynając, a na przemocy fizycznej kończąc. Zostając prezesem od tego bym zaczął i z żelazną konsekwencją przestrzegał zasad etycznych. Dzięki temu odzyskamy dobry wizerunek. A co do sukcesów sportowych to jestem przekonany, że w kolarstwie będzie ich dużo. Wystarczy nie przeszkadzać.

A co z tym torem, jak to oceniasz ze swojej perspektywy?

Niestety trzeba stanąć w prawdzie i powiedzieć, że tor stał się kulą u nogi PZKol. Kolejne zarządy nie znalazły rozwiązania spłaty tego długu, który narastał. Dlatego teraz dobrą koncepcją jest oddanie go do COSu. Ale jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Pomoc ministerstwa jest tutaj niezbędna i dobrze, że teraz rząd deklaruje chęć pomocy. Musimy z tego skorzystać ale na korzystnych dla naszej dyscypliny warunkach. Ten tor jest wart znacznie więcej niż dług PZKol. Dlatego tak istotne będą teraz negocjacje z rządem na temat przejęcia toru przez COS. A ja osobiście chciałbym doprowadzić do utworzenia dogodnych warunków do trenowania na tym torze dla mazowieckich klubów. Mając taki obiekt powinniśmy dominować w Polsce w kolarstwie torowym a tak nie jest.

A zatem powstaje kodeks etyczny, COS przejmuje tor i polskie kolarstwo dostaje skrzydeł?

Nie tak szybko. Niezbędne są poważne zmiany organizacyjno – finansowe. Musimy zrozumieć, że w dzisiejszych czasach za wszystko trzeba płacić i jeżeli chcemy aby PZKol dobrze funkcjonował, to trzeba za to zapłacić. Wpis do kalendarza PZKol powinien kosztować, wpis klubu do PZkol powinien kosztować itd. Organizatorzy zawodów muszą mieć uwolnioną cenę wpisowego, za przejścia zawodników kluby powinny uzyskiwać ekwiwalent. Jeżeli jasno zdefiniujemy, że tak zebrane przez PZKol fundusze przeznaczymy np. na opracowywanie rankingów i organizację wyjazdów młodzieżowych kadr, nikt nie będzie miał z płaceniem problemu. To wymaga transparentności. Oczywiście dobre relacje z ministerstwem sportu powinny poskutkować sprawną realizacją programów szkoleniowych, ale związek musi posiadać też swoje fundusze a przynajmniej plan ich pozyskania aby nie być traktowanym jak ubogi krewny.

Reformy wymaga cały system sportu młodzieżowego (takie propozycje składała w mijającym roku m.in. komisja MTB). Już na tym etapie, jak nie wcześniej, powinny być ogłoszone konkursy na organizację mistrzostw Polski w poszczególnych konkurencjach. Organizatorzy imprez i sam Związek powinni się zatroszczyć o jak najlepsze dotarcie do mediów, aby stworzyć wielkie wydarzenia a nie tylko zawody dla samych uczestników jak jest to teraz.

To może jednak wystartujesz na prezesa?

To o czym mówię wcale nie ma wielu zwolenników wśród działaczy. Dosyć popularne jest przeświadczenie, że wszystko powinno być za darmo. Imprezy za darmo, wpisowe za darmo, treningi za darmo. Odpowiem na to ukraińskim porzekadłem, że jedyny darmowy ser jest w pułapce na myszy. Mnie nie stać aby pracować za darmo a takie jest oczekiwanie. Ja nie wystartuję, ale tak łatwo broni nie składam i mogę zapewnić, że Mazowsze będzie miało swojego dobrego kandydata, z którym postaramy się wyprowadzić kolarstwo na prostą.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here